Ale tu bohaterami wg mnie była cała rodzina. Chodziło o ich wzajemne stosunki, a nie o to, że konkretna osoba jest zła czy dobra.
Nu, to inaczej patrzymy. Dla mnie jest to obraz mentalnosci wielu osob, a to ze na ekranie sa "rodzina" jest pozornym (i sprytnym) zabiegiem - wszak tych ludzi w rzeczywistosci nic nie laczy. A ten "najbardziej szalony", swir-Adas, jest jednoczesnie najbardziej normalny.
Ten film to przestroga... dla kobiet w szczególności. Można strasznie skrzywdzić swoje własne dziecko. Na całe życie.
Żaden to sprytny zabieg. Film jest o rodzinie. A dokładnie o rodzinie Adasia Miauczyńskiego (Marka Koterskiego). Film jest osobistą projekcją, a nie żadnym punktowaniem rzeczywistości.
Nie wiem co ludzie maja z tym "obrazem Polski/Polaków/rzeczywistości" u Koterskiego. Absolutnie nie ma tam czegoś takiego. Kino Koterskiego jest wybitnie autorskie. I jako takie obrazuje głównego bohatera - nie jest uniwersalne. A to że możemy się tam dopatrzyć uniwersalnych postaci, czy wartości, świadczy tylko o tym, że wielu ludzi ma cechy wspólne.